tego lata nie zauwarzylem ze poszla mi oslona przegubu zewnetrznego, zorientowalem sie na tle pozno ze przegub zaczol juz stukac najgorzej ze wymienialem juz oba przeguby rok temu. Wtedy wszystko poszlo dosc bez problemowo, a teraz wszystko idzie pod gore zebym wiedzial jak bedzie na pewno oddal bym autko do mechanika, bo ja mam juz szczerze dosc.
najpierw nie moglem rozpiac dolnego sworznia, za rada CAIRO ponawalalem mlotkiem i wyszlo jak trzeba, poniewarz wiedzialem jak to szybko zrobic, rozpiolem tez z drogiej strony zeby wymienic oslone(na wszelaki wypadek-bo tez juz ma takie malutkie pekniecia)
jak rok temu wymienialem przeguby zrobilem to nie wyjmujac polosi, a teraz nic nie chcialo ruszyc... i nie moglem zbic przegubu z wieloklinu.
wkur.....lem sie na maxa i zlalem olej ze skrzynki, wyjalem polos, wkrecilem w imadlo i zaczolem nawalac mlotkiem zeby zeszlo z wieloklinu i..... wyobrazcie sobie ze za ch... nic nie idzie....
wszystko za sprawa tego pie... pierscienia blokujacego, przegub nie jest zapieczony bo luz na wieloklinie jest, ale nie mozna go zdjac, za nic w swiecie, nawet rozwalilem przegub zeby nawalac bezposrenio w jeden element, dalej nic. sciagaczem do lozysk tez nie idzie.
co ja mam k.... zrobic
tego to jeszcze troche i fleksem zaczne pilowac... ale co z tym dobrym przegubem? jak to zdjac...zeby go nie zepsuc?
p.s. normalnie dzis mnie cholera bierze i pierwszy raz zawiodlem sie na hani, ze mi takie numery odstawiam...zalamka
p.s. nie wiem czy to jest wina przegubow, ale jak b co to odrazu mowie... przegubu PASCALa juz nie kupie